Immagini della pagina
PDF
ePub

SPIS RZECZY TOMU I.

~

Strona

Przedmowa

VII

I. O języku narodowym i o francuzczyznie, a nasamprzód o narodowości

1

[blocks in formation]

II. O duchu poetyckim polskiego narodu, o dawnej Polsce i jej poetach ustnych

III. Dwie wielkie rewolucye. Skutki rozbioru Polski. Teroryzm królów

IV. O prowincyalizmie między Polakami.

V. Do dzieci angielskich z miasta Bewerley

VI. Co u nas działo się w literaturze, a mianowicie w poezyi, przez ciąg ostatnich lat kilkudziesięciu

VIII. O kazaniach Piotra Skargi

IX. O jedności kościoła

X. O pisaniu pamiętników

XII. O wieku Stanisława Augusta

17

28

34

[ocr errors]

45

49

115

134

154

166

174

180

[merged small][merged small][merged small][merged small][merged small][merged small][merged small][ocr errors][merged small][merged small][merged small][merged small][merged small][merged small][merged small]

I.

O JĘZYKU NARODOWYM I O FRANCUZCZYZNIE A NASAMPRZÓD O NARODOWOŚCI.

Rzecz osobliwsza, że my Polacy, którzy o narodowości ustawicznie mówimy, tak rzadko kiedy to słowo zdajemy się dokładnie rozumieć. Tłómaczę ja to sobie w części przez tę ogólną uwagę, że wyrazy jakich się najwięcej używa, są właśnie te nad któremi najmniej się myśli. W dzisiejszym zwłaszcza wieku, pełniejszym jeszcze słów niż rzeczy, przyzwyczajamy się mimowolnie te lub owe słowa, tak z czasem traktować i lekceważyć, że sami w końcu wydajem je byle na co, jakby jakąś codzienną, zdawkową monetę, wszędzie przyjmowaną i będącą zawsze pod ręką. Pomiędzy wyrazami o jakich tu mowa, są nawet takie, a to najgłośniejsze, o których w gruncie rzecby można co powiedziano o dzwonie: wiesz dla czego tak głośny? bo wewnątrz jest próżny. Wszakże ta ostatnia przymówka nie ściąga się bynajmniej do szanownego wyrazu: narodowość.

Narodowość, jestto głębokie, powszechne uczucie ludu przywiązanego do swej ojczyzny: do rzeczy ojczystych, narodowych. Nie jestto więc żaden tytuł, żaden przywilej, żaden dyplom mogący być raz nadany, drugi raz cofnięty, ale, jak każde inne uczucie, mieszka wewnątrz nas, w duszy, i wprost żadnej sile zewnętrznej nie ulega. My, jak gdybyśmy o tem zapominali, i prawie podobni dziecku, które nie wie z pewnością, czy istotnie ma jakie uczucie, czy też nie ma, często WITWICKI, Wieczory. I.

1

o naszą narodowość wpadamy w rozpacz, nie pierwej się uspakajając, aż jaki król, jaki kongres, jaki sejm nie powie nam, lub nie napisze wyraźnie, że w rzeczy samej narodowość polska nie przepadła. Wtenczas, uszczęśliwieni, obnosim się z takiem zaświadczeniem jakby z jaką świętością. Tym sposobem robimy po prawdzie ledwo nie to samo, coby robił jakiś dziwny człowiek, który nie wprzód miałby się za zdrowego i szczęśliwego, aż pókiby ztąd i owąd, od rozmaitych osób i urzędów, nie pozbierał sobie podpisów i świadectw jako istotnie jest zdrów i szczęśliw. A przecież, jeżeli n. p. brata mojego kocham, to moje ku niemu uczucie nie zgaśnie ani się osłabi przezto, iż ktoś powie lub pomyśli, że temu nie wierzy, albo o tem nie wie. On może tego nie wiedzieć, nie powiedzieć, może nawet umyślnie temu zaprzeczyć, to mi jednak wcale nie przeszkadza brata mojego kochać. Toż samo z ojczyzną, toż z narodowością. A kiedy moją narodowość kocham, szanuję, zachowuję: więc ją mam, i ona nie przepadła. Pierwsi chrześcianie, po puszczach i jaskiniach przechowujący światu naukę Zbawiciela, nie potrzebowali od nikogo zaświadczeń, że istotnie byli wyznawcami Chrystusa: trwali w świętej wierze i ją utwierdzali nie przez żadne uznanie tego, lub tamtego rządzcy, nie przez żadne o tem urzędowe obwieszczenie, ale przez moc i dzielność własnego uczucia, własnego przeświadczenia. Być Polakiem, Niemcem, Francuzem, nie jestto być tak a nie inaczej nazwanym od jakiego księcia francuzkiego, moskiewskiego, lub innego, nie jestto być od kogokolwiek za takiego mianym, uznanym, lecz jestto chować w sercu uczucie narodowości polskiej, niemieckiej, lub francuzkiej. Miło nam być powinno myśleć o tem i mówić, bo w nieszczęściach ojczyzny i w niedoli tułactwa, niewypowiedzianą dawać nam może pociechę to przeświadczenie, że nasza miłość do kraju, że nasza narodowość, że zatem nasz istotnie byt narodowy nie lęka się żadnego w świecie mocarza, nie zależy od nikogo tylko od nas samych, że, krótko mówiąc, żaden ludzki układ, żadna siła ziemska nie może nam przeszkodzić być i zostawać Polakami, aż do grobowego dołu.

Najlepszym na to dowodem są całe pokolenia polskie,

urodzone już po rozbiorze kraju, to jest wtenczas kiedy tytularnie już Polska żyć przestała, kiedy Polaków już niby nie było. Cóż proszę znaczyło dla tych wszystkich naszych rodaków, że Moskal przezywał ich Moskalami, Prusak Prusakami, Austryak Austryakami? że o tem mówiono jak najwyraźniej na setnych obchodach i uroczystościach, pisano jak najurzędowniej na setnych dyplomach i aktach? Oni jednakowo, będąc pełni swej własnej narodowości, byli i są nie czem innem, tylko duszą i sercem Polakami, i przy najpierwszej okazyi bili, i jeszcze da Bóg bić będą i Moskali i Austryaków i Prusaków, nie jako swych ziomków i braci, lecz jako najezdników i wrogów.

Nie podlega tedy wątpliwości, że narodowość jest całkiem skarbem domowym, rodzinnym, uczuciem osobistem, którego zachowanie od nas-że samych zależy. Źle bardzo byłoby z ojczystą sprawą gdybyśmy tej prawdy nie rozumieli, gdybyśmy zabezpieczenia swojej narodowości szukać mieli nie w nas samych, ale n. p. w mowach, którego monarchy lub ministra, albo w adresach którejkolwiek Izby deputowanych, panów, czy lordów. Albowiem jeżelibyśmy kiedy, czego uchowaj Panie zostali tak niebaczni i nieszczęśliwi, iżbyśmy zagluszyli w sobie ojczystość, rodzinność, domowość, to wówczas chociażby ze wszystkich tronów obwoływano, że narodowość polska nie zginie, chociażby nam na to wszystkie ile ich jest parlamenta dawały na piśmie i z pieczęciami zaświadczenia, wówczas, jużbyśmy niestety! na zawsze prze

stali być narodem.

Aby jaki naród uchował istotnie w zupełnej sile i w niepokalaniu uczucie narodowości, na to innego sposobu nie ma tylko musi koniecznie z jak najgłębszą czcią szanować swoją wiarę, swoje obyczaje, swoje zwyczaje, swój język. Nie idzie za tem, iżby się nie mógł ukształcać, wyrabiać, ulepszać, iżby miał zostać zdrewnionym i zmartwiałym. Bynajmniej. Owszem, podług mnie, taki tylko naród może postępować i udoskonalać się, który nie wyszedł z karbów swej własnej rodowitości, nie zwichnął się z swojej podstawy, nie odpadł od swej przeszłości, od swego korzenia, gdyż jedynie to może wybujać, rozwinąć się i dojrzeć, co ma pod sobą grunt i czas.

Jest

« IndietroContinua »